Pomysł wyjazdu do Turcji padł w czerwcu 2011 roku w Mołdawii. Fajnie byłoby pojechać pociągiem do Stambułu i pojeździć tam Ikarusami ;) Pozostało wybranie terminu i jedziemy. Patryk z Harrym aka Handlarz Dywanów pojechali bezpośrednim wagonem z Warszawy do Burgas. Ja obrałem trochę inną trasę. Trasa wyglądała następująco : Wrocław - Česká Třebová - Košice - Chop (ukr.Чоп) - Solotvino (ukr.Солотвино) - Sighetu Marmaţiei. - Bukareszt - Karnobat (bułg.Карнобат) - Warna (bułg.Бургас) i dalej wspólnie mieliśmy pojechać do Sofii, Stambułu i wracać przez Belgard, Budapeszt.
Wystartowałem o 5 rano z Wrocławia, by po godzinie 9 zameldować się w Ústí nad Orlicí. Tam miałem kilka minut przesiadki i osobowym podjechałem sobie do Českej Třebovej. Tam szybki obiad w ulubionej knajpie, jakieś zakupy na drogę (Zapewne poważny zapas Fidorków) i o godzinie 11 zasiadłem w Ex 121 Košičan do Koszyc. Sześć godzin i 514 kilometrów później wysiadłem w Koszycach - pierwszym punkcie mojej wycieczki. Nocleg miałem zaklepany w Turistickej ubytovňi ŽSR. Za dobę zapłaciłem 15 Euro. Znajduje się ona rzut beretem od dworca autobusowego i dwa rzuty od dworca kolejowego.
Noclegownie ZSR Słowacja
Koszyce zwiedzałem sobie tamtejszą komunikacją miejską. Fajne miasto. Zbliżała się noc, więc było trzeba ewakuować się na nocleg. Szybka kolacja w postaci Lángosa, albo nawet trzech + Kofola z beczki i można iść spać. Następnego dnia do zrobienia miałem krótki odcinek : Najpierw
do Čiernej nad Tisou, i później do Chopu na Ukrainie. Podróż przebiegła bez problemów, w Čiernej spokojnie kupiłem bilet do Chopu i zasiadłem w pociągu przygranicznym złożonym ze słowackiej lokomotywy 163 i wagonu bezprzedziałowego. A wyglądało to tak :
|
11.08.2011 Čierna nad Tisou. Skład pociągu 8864 relacji Čierna nad Tisou - Chop | | |
|
11.08.2011 Čierna nad Tisou. Wnętrze wagonu. Skuteczny sposób na ograniczenie przemytu ;) |
Podróż miała trwać 40 minut, ale z powodu jakichś problemów na granicy (SG kogoś zatrzymała) trwało to dobre ok. 2 godzin. Wreszcie pociąg ruszył i powitałem Ukrainę. Jako, że moja znajomość języka ukraińskiego/rosyjskiego sprowadzała się do kilku słów, miałem problem ze znalezieniem noclegu na dworcu. Komnaty otdycha wskazał mi słowacki maszynista, z którym bez problemu się dogadałem. Co ciekawe ostatnio był w Polsce w Ostrowie Wielkopolskim, miejscu mojego urodzenia ;) Pociąg z Chopu do Solotvina miałem dopiero o 3:30. Dzień wykorzystałem na wspieranie monopolu tytoniowego oraz alkoholowego. Trochę mi przybyło towarów luksusowych w plecaku. Gdy się ściemniło poszedłem na noclegownia. Nie wygląda ona źle, jak na cenę 10 czy 15 hrywień. Aczkolwiek mogliby popracować nad karaluchami, bo widok wychodzącego z umywalki karalucha o 3 w nocy podczas mycia zębów nie jest najmilszy ;) Punkt 3:30 startuje mój poezd do Solotvina, w którym to kontynuuję podróż. Budzę się dopiero pod Solotvinem. Miasto graniczne, z jakimiś sanatoriami. Nic specjalnego, więc po szybkich zdjęciach na stacji znajduję chętnego Ukraińca, który za drobną opłatą dowozi mnie do granicy.
|
12.08.2011 Solotvino (ukr.Солотвино). M62-1103 na manewrach |
Po raz kolejny na granicy Rumuńskiej spotkałem się z segregacją. Mimo, że kolejka była długa, to z racji posiadania paszportu UE, przepuszczono mnie pierwszego. Nie lubię takich akcji. Po przekroczeniu mostu granicznego powitałem Sighetu Marmaţiei.
Jako, że do pociągu do Bukaresztu miałem z 8 godzin, udałem się do centrum miasta aby znaleźć bankomat. Po wybraniu odpowiedniej kwoty lejów, pobiegłem zakupić bilet + miejscówkę na 17 godzinną podróż do Bukaresztu. Sama miejscówka w sypialnym kosztowała z 10-20 zł. W międzyczasie odkryłem lokalną kawiarenkę internetową, z której oczywiście skorzystałem. Poczułem się jakbym cofnął się o 10 lat do tyłu. Prawie zapomniałem jak wyglądał Windows98, do tego jeszcze po rumuńsku. Później zwiedziłem sobie dawne więzienie, a aktualnie Muzeum Pamięci Ofiar Komunizmu i Ruchu Oporu Sighet .
Reszta dnia spędziłem na raczeniu się lokalnym piwem i podziwianiem wszechobecnych Karpat oraz przyjeżdżających pociągów.
|
12.08.2011 Sighetu Marmaţiei. 60-1400-5 wjeżdża na stację |
|
|
|
12.08.2011 Sighetu Marmaţiei.Stacja Sighetu Marmaţiei. | |
|
12.08.2011 Sighetu Marmaţiei.Parowóz odstawiony na stacji |
|
12.08.2011 Sighetu Marmaţiei.Manewry po stacji |
|
12.08.2011 Sighetu Marmaţiei. Tablica kierunkowa pociągu z Sighetu do Bukaresztu |
O godzinie 17 przyszedł czas na mój pociąg. Wagon sypialny to dawny Görlitz84, gruntownie zmodernizowany podczas naprawy. Ale jak to bywa w Rumunii, nie wszystko w nim działało ;) Klimatyzacja raz chodziła, a raz nie (aczkolwiek było to uzależniono od lokomotywy). Przez pierwszą godzinę nie byłem w stanie odsunąć się od okna. Widok za oknem niszczyły ! Po godzinie dojechaliśmy do Valea Vişeului, gdzie nastąpiła zmiana czoła, a dla mnie okazja na kolejne zdjęcia. Valea Vişeului znajduje się również tuż przy granicy z Ukrainą. Dopiero tutaj linia kolejowa odbija w głąb Rumunii.
|
12.08.2011 Valea Vişeului. Manewry na stacji |
|
12.08.2011 Valea Vişeului. Manewry na stacji |
|
12.08.2011 Valea Vişeului. 60-1400-5 z pociągiem do Bukaresztu |
W przedziale miałem jakąś młodą kobietę, która jechała chyba na jakieś ważne wydarzenie rodzinne, bo była obładowana zabawkami oraz młodego kolejarza Aleksandra, który na stałe mieszka w Kijowie i pracuje w przedstawicielstwie OSŻD. Jechał na urlop do żony i dziecka. Mimo tego, że żaden z nas nie mówił dobrze w znanym nam języku, bardzo szybko dogadaliśmy się w dialekcie słowiańskim tj. mieszance rosyjsko-polsko-ukraińsko-czeskiej ;) Przy okazji testowaliśmy różne ukraińskie wynalazki alkoholowe, które obaj posiadaliśmy. Ponieważ bardzo dobrze nam to szło, to dalszą drogę spędziliśmy na spaniu ;)
|
13.08.2011 Gdzieś w Karpatach |
|
13.08.2011 Gdzieś w Karpatach |
Obudziłem się dopiero rano pod Bukaresztem. W Bukareszcie byłem po 8 rano, a pociąg do Karnobatu miałem dopiero po 12, więc zostało trochę czasu na zwiedzanie. Na pierwszy plan poszło bukaresztańskie metro, Arcul de Triumf czyli rumuński odpowiednik Łuku Triumfalnego oraz komunistyczny Pałac Parlamentu. Na więcej czasu nie starczył, nie mniej jednak, myślę, że warto by było jeszcze raz odwiedzić Bukareszt. Fajne miasto, tylko strasznie gorąco było. Nabyłem jeszcze Balkan Flexi Pass (taki cudo bilet, który umożliwia podróżowanie po całych Bałkanach). O 12 startował mój pociąg. Był to Bosphor Express, relacji Bucuresti Nord - Dimitrovgrad - Istanbul Sirkeci. Ja chciałem nim zajechać do Karnobatu, gdzie miałem przesiadkę na pociąg do Burgas. Byli Francuzi, Anglicy, Holenderka, jakaś armia Szwedek. Wspólne rozmowy przy papierosie sprawiły, że bardzo szybko znaleźliśmy się w Bułgarskim Ruse. Tam cześć składu, która jechał do Sofii wyłączono, a nasza pojechała dalej.
|
14.08.2011 Ruse (bułg. Русе). Widok z pociągu |
|
14.08.2011 Ruse (bułg. Русе). Widok z pociągu |
|
14.08.2011 Ruse (bułg. Русе). Widok z pociągu |
Jakoś ten czas leciał, szczególnie, że umilały go piwka zakupione od małego cygana w Ruse za mieszaknę Euro, Lewów i Hrywien ;) Fajna trasa i ciekawe widok zza okna zachęcały do fotografowania. Dodatkowo akurat była pełnia księżyca.
|
14.08.2011 Gdzieś w Bułgarii |
|
14.08.2011 Gdzieś w Bułgarii |
|
14.08.2011 Hitrino (bułg. Хитрино) |
|
14.08.2011 Gdzieś w Bułgarii |
W Karnobacie pożegnałem towarzystwo, które jechało do Stambułu, a sam przesiadłem się do pociągu do Burgas. Po pół godzinie jazdy byłem na miejscu. Na dworcu czekali na mnie Patryk i Mustafa Handlarz Dywanami. Na początek zła wiadomość. W Burgas odbywał się jakiś festiwal, i nigdzie nie było wolnych miejsc. Chłopaki znaleźli jakąś metę w bloku za małe pieniądze. Niby ok, ale jak się później okazało wszędzie był karaluchy. Część udało nam się wypalić, ale od razu padła decyzja o ewakuacji następnego ranka. Rano wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy znaleźć jakiś nocleg. Jednak nic nie wskóraliśmy. W całym mieście nie było żadnego w miarę normalnego noclegu. Zadecydowaliśmy o ewakuacji do Warny. Najpierw jednak wykąpaliśmy się w Morzu Czarnym, zajadając się gotowaną kukurydzą i popijając bułgarskie piwo. W mojej opinii w Burgas nie ma nic ciekawego i nie warto tam jechać.
|
14.08.2011 Burgas (bułg. Бургас). Nad Morzem Czarnym |
|
14.08.2011 Burgas (bułg. Бургас). Nad Morzem Czarnym |
|
14.08.2011 Burgas (bułg. Бургас). Nad Morzem Czarnym |
|
14.08.2011 Burgas (bułg. Бургас). Nad Morzem Czarnym |
|
14.08.2011 Burgas (bułg. Бургас). Nad Morzem Czarnym |
Pod wieczór nadszedł czas na ewakuację do Warny. Z Dworca Kolejowego pojechaliśmy busem. Cała droga ciągnęła się wzdłuż Morza Czarnego i po jakichś dwóch godzinach byliśmy w Warnie. Z racji tego, że było już ciemno, a my byliśmy mocno zmęczeni wzięliśmy taksówkę. Taksówkarz dostał polecenie zawiezienia nas do jakiegoś taniego hotelu. Zawiózł nas na "obrzeża| Warny, do hotelu Adamo. Oczywiście były wolne miejsca i za śmieszne pieniądze mieliśmy nocleg w bardzo dobrych warunkach.
Hotel Adamo Warna
Następny dzień minął nam na zwiedzaniu Warny. Pogoda niezbyt zachęcała do kąpieli, ale pod wieczór Bundy się zdecydował. Wieczorem wyskoczyliśmy sobie popić nad morze, co skończyło się dość późnym powrotem do Hotelu. A tu następnego dnia wyjazd do Sofii o jakiejś nienormalnej porze typu 5 rano. No ale zamówiliśmy sobie taksówkę i jakoś udało nam się zdążyć na dworzec.
|
15.08.2011 Warna (bułg. Варна). Prawie jak w Polsce |
Przed nami kilkugodzinna podróż do stolicy Bułgarii - Sofii. Po drodze mijamy masę tunełów, gór i miejscowści. Po 7 godzinach meldujemy się na dworcu w Sofii. Kilka zdjęć z podróży.
|
16.08.2011 Mezda (bułg.Мездра) |
|
16.08.2011 Pleven (bułg. Плевен) |
|
16.08.2011 Gabrovnitsa (bułg.Габровница) |
W Sofii głównymi tematami wycieczki było metro oraz przejażdżka Ikarusem. I to i to udało się zrealizować :) Pojeździliśmy sobie po mieście aby wieczorem wsiąść do pociągu, który miał nas zawieść do celu naszej podróży - Stambułu. Ogólnie to bardzo dobre jedzenie mają w Bułgarii, w szczególności takie placki ala pizza za śmieszne pieniądze.
|
16.08.2011 Sofia (bułg.София) Ikarus w akcji |
|
16.08.2011 Sofia (bułg.София). Takie tam w Sofii |
|
16.08.2011 Sofia (bułg.София). Lokalny bimbaj |
Z jakimś półgodzinnym opóźnieniem tj. o godzinie 20:30 nasz pociąg do Stambułu ruszył. Nam przypadło miejsce w kuszetce tureckiej. Oprócz nas podróżowała nim rodzinka z Korei Płd. Syn starszych państwa pracował w Sofii i produkował zupki chińskie. Trochę się integrowaliśmy a starszy Pan popijający cały czas wodę mineralną robił się coraz bardziej wesoły aż w końcu padł na swoim wyrku. Okazało się, że w butelce nie miał wody a wódę ;) Turecki prowodnik miał do nas jakiś problem. Chodziło mu o ilość piwa jaką mieliśmy. Twierdził, że za dużo. W Dimitrovgradzie kontrola graniczna Bułgarów i dalej pod bułgarską ludmiła pojechaliśmy do Turcji. Po drodze odbił tor na Grecję, którą zresztą widzieliśmy przez okno. Po przyjeździe do Edirne - stacji granicznej w Turcji, szybki desant po wizę . Jak na jeden dzień pobytu, 15 Euro to niezbyt trafna inwestycja ;) Po zakupie wizy hop do sklepu bezcłowego, wiadomo piwko i papieroski. Później powrót do wagonu i idziemy spać. Budzimy się dopiero na przedmieściach Stambułu.
|
16.08.2011 Sofia (bułg.София). Tablica kierunkowa pociągu Sofia - Stambuł |
Punkt 9 meldujemy się w Stambule, odstawiamy bagaże i mamy cały dzień buszowania po Stambule. Najpierw pojezdziliśmy sobie metrem, później przeprawiliśmy się przez Bosfor na stronę Azjatycką, byliśmy na dworcu Haydarpaşa - bramie na bliski wschód. Odjeżdżają stąd pociągi np. do Teheranu, z czego zamierzam kiedyś skorzystać ;) Później pojeździliśmy sobie Ikarusami, skoczyliśmy na kebaba albo i dwa. W końcu nastał wieczór, a my Ikarusem buszowaliśmy gdzieś po południowo wschodniej cześci miasta. Na szczęście w miarę szybko się ogarnęliśmy i raz dwa zjawiliśmy się w przystani promowej skąd za chwilę odpływał ostatni prom na europejską stronę. Zrobiliśmy szybkie zakupy, przy których się rozdzieliliśmy i tutaj pojawił się problem. Szafka w której był nasz bagaż stwierdziła, że chce więcej pieniędzy niż dostała. No to zaczęło się bieganie za kasą, a do odjazdu 10 minut. Na szczęście się udało. Teraz pozostał nam już tylko powrót do Polski ...
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł, Dworzec Haydarpaşa |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł, Dworzec Haydarpaşa |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł, Dworzec Haydarpaşa |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł. Turecki Ikarus vol. 1 |
|
17.08.2011 Stambuł. Turecki Ikarus vol.2 |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
|
17.08.2011 Stambuł |
Zaraz po starcie pociągu rozpoczęliśmy imprezę, która jednak dość szybko się skończyła bo padliśmy na muchy Szczególnie niezadowolony był nasz prowadnik, któremu ponownie nie podobała się ilość napoi wyskokowych ;) Granicy nie pamiętam, aczkolwiek wykłócaliśmy się o pieczątki do paszportu, które w końcu dostaliśmy (ja się zorientowałem dopiero na Węgrzech). Przebudziliśmy się gdzieś w okolicach Plovdiv. Pojawił się mały problem. Otóż nasz pociąg był opóźniony, a pociąg do którego miał być doczepiony nasz wagon już sobie pojechał do Belgradu... Bałkany ... Tak więc mieli nas doczepić do wieczornego pociągu, przez co zyskaliśmy dodatkowy dzień w Sofii. Zaczęliśmy więc rozpracowywać tamtejszą sieć autobusową i wylądowaliśmy na końcu świata - pętli Kombinat. Później pozwiedzaliśmy sobie inne rejony miasta i wróciliśmy na dworzec. Swoją drogą zajebistego Mc Donalds'a mają w Sofii ;) Budka zna nam w Polsce ze sprzedaży kurczaków z grilla, a w niej do wyboru hot dog albo lód. I to wszystko pod logiem Mc Donalds'a. Tak więc nasz pociąg miał odjechać o 20, ale oczywiście nie odjechał, bo był opóźniony na czas nieograniczony. Jako, że nie byliśmy jedynymi pasażerami oczekującymi na odjazd, na peronie zrobiła się mała impreza.
Przy alkoholach świata, fajce wodnej i innych lokalnych specjałach siedzieliśmy razem z dwójką włochów, chorwacko-słoweńskim małżeństwem i Jordi z Hiszpanii, który potem imprezował z nami w przedziale. Około 22:00 pociąg ruszył, a my kontynuowaliśmy imprezę w przedziale. Impreza była tak udana, że następnego dnia rano prowadnik umiał liczyć po polsku do 10, oraz mówić na zdrowie ;)
|
18.08.2011 Sofia (bułg.София). Dzień bez Ikarusa dniem straconym |
|
18.08.2011 Sofia (bułg.София). Na końcu świata |
|
|
18.08.2011 Sofia (bułg.София). Jordi, znajomy z Hiszpanii |
|
|
18.08.2011 Sofia (bułg.София). Mamoń patrząc na panie w negliżu: Koń... Krowa, kura, kaczka... Kura, kaczka, drób... O! Jest! Widzę! Droga... Chyba na Ostrołękę. |
|
18.08.2011 Sofia (bułg.София). Za ile odjedziemy ? |
|
18.08.2011 Sofia (bułg.София). Schody na dworcu |
|
18.08.2011 Sofia (bułg.София). Relacja naszego wagonu |
|
18.08.2011 Sofia (bułg.София). Impreza na dworcu ;) |
|
18.08.2011 Sofia (bułg.София). A tutaj już afterparty w wagonie |
Rano zameldowaliśmy się w Belgardzie. Jak na 9 rano to było już dość gorąco. Mieliśmy cały dzień na zwiedzanie miasta, z czego oczywiście zamierzaliśmy skorzystać. Najpierw pojeździliśmy sobie po mieście tramwajami, potem pociągami a na koniec autobusami. Końcem, końców wylądowaliśmy na Zemunie, a także na stacji Pančevački most gdzie raczyliśmy się lokalnym browarem. Potem podjechaliśmy na dworzec, gdzie w lokalnej knajpier zjedliśmy syty obiad. Powoli zbliżał się odjazd naszego pociągu, więc dokonaliśmy ostatnich zakupów (3 albo 4 wagony fajek, śliwowica itp.). Po drodze spotkaliśmy naszego tureckiego prowadnika, który na nasz widok zaczął krzyczeć "Na zdrowie, na zdrowie". W końcu zajechał nasz pociąg, do którego się wpakowaliśmy i momentalnie padliśmy, budząc się dopiero w Budapeszcie.
|
19.08.2011 Belgrad |
|
19.08.2011 Belgrad. Zniszczenia wojenne |
|
19.08.2011 Belgrad |
|
19.08.2011 Belgrad |
|
19.08.2011 Belgrad. Zniszczenia wojenne |
|
19.08.2011 Belgrad. Na dole widoczny dworzec kolejowy |
|
19.08.2011 Belgrad. Zniszczenia wojenne |
|
19.08.2011 Belgrad. Zniszczenia wojenne |
|
19.08.2011 Belgrad |
|
19.08.2011 Belgrad |
|
19.08.2011 Belgrad |
|
19.08.2011 Belgrad. Zniszczenia wojenne |
|
19.08.2011 Belgrad. Zniszczenia wojenne |
|
19.08.2011 Belgrad. Zniszczenia wojenne |
|
19.08.2011 Belgrad. Zniszczenia wojenne |
|
19.08.2011 Belgrad |
|
19.08.2011 Belgrad. Zniszczenia wojenne |
|
19.08.2011 Belgrad |
|
19.08.2011 Belgrad, Pančevački most |
W Budapeszcie niespodzianka ... Brak biletów na pociąg do Warszawy (SparDay). No to hej przygodo. Najpierw do granicy ze Słowacja na madziarskim bilecie, granice przekroczyliśmy bez biletu, całą Słowację do Brzecławia za łapówkę (chyba 30Euro), Czechy normalnie na bilecie, a jak dojechaliśmy do Warszawy niech już zostanie naszą słodką tajemnicą, aczkolwiek było ciekawie ;)