Warty uwagi jest fakt mojego roztrzepania, co poskutkowało wizą ekspresową, 25 ojro droższą od normalnej ;) No ale tak bywa.
Dla mnie wyprawa zaczęła się już we wtorek 29 listopada, kiedy to po 22 zameldowałem się na wrocławskim dworcu i zająłem miejsce w kuszetce w TLK Karkonosze relacji Jelenia Góra - Warszawa Wschodnia. Wcześniej zostałem pożegnany przez swoją rodzinę, jakbym miał już nie wrócić. Ciekawe co mieli na myśli ? ;) Podróż minęła bez problemu, zostałem brutalnie obudzony przed Zachodnią. Kontakt z ziemią uzyskałem po zapaleniu papierosa. Szybkie pakowanie i ewakuacja na Wschodniej. Jakieś tam szybkie fotki i zapakowałem się do TLKi do Terespola. Z racji tego, że jechałem dwa dni przed wyjazdem, uprzednio zaklepałem sobie nocleg w Terespolu. Te dwa dni zapasu zamierzałem przeznaczyć na zwiedzanie tak egzotycznych miejsc jak Łuków, Kobylany czy Małaszewicze, które zwykłym ludziom nic nie mówią ;)
TLK do Terespola to takie czerwone elektryczne coś, charakteryzujące się miejscami z darmową korekcją kręgosłupa. Kto jeździł ten wie o co chodzi. Po jakichś dwóch godzinach wysiadłem sobie w Łukowie. Tam akurat po moim pociągu startował osobowy do Terespola. Nim podjechałem sobie do przystanku Łuków Zapowiednik. Znajduje się tam lokomotywownia, którą zamarzyłem sobie zobaczyć. Tak też uczyniłem. Później pojechałem do Małaszewicz i Kobylan, ale pominę to.
Z rzeczy wartych uwagi to w Łukowie spotkałem pięknego Jelcza, oczekującego na kupca. Może ktoś już go kupił ? ;)
30.11.2011 Łuków. Kup Pan Jelcza |
Około 19 zjawiłem się w końcu w Terespolu. Mój nocleg znajdował się ok. 100 metrów od dworca. Schludnie urządzone pokoje gościnne za 50 zł za dobę. Polecam serdecznie.
Tutaj namiar
W Terespolu czuć już było klimat zza Bugu. Dość ciekawie wyglądała ucieczka handlarzy fajkami przed policją ;) Swoją drogą tanie te fajki mają, no ale drewna do lasu się nie wwozi. Wieczorem wyskoczyłem sobie na jakieś jedzenie (koło dworca mają świetną świeżonkę + laną Perłę). Potem jakieś nocne zdjęcia i spać, bo rano wyjazd na Białoruś,
30.11.2011 Terespol. Nocny towarowy z Białorusi |
Pozostał nam zakupi biletów, które kosztują 8 zł. Potem kontrola graniczna i walka o wbicie pieczątki do paszportu. Po kilku minutach udało się, a my znaleźliśmy się na peronie. Ostatni papieros na polskiej ziemi i wsiedliśmy do płackarty. Ostatnie telefony do rodziny i znajomych i ruszamy. Witamy Białoruś !!
Po wyjściu z pociągu pierwszy szok. Dworzec w Brześciu był remontowany jakby to Białoruś miała organizować EURO2012 z Ukrainą nie Polska. Kontrola graniczna przebiegła bez problemów. Zostaliśmy zapytani po co, gdzie, do kogo przyjechaliśmy. I tyle. Żadnych zabronionych towarów nie stwierdzono. Pierwsze kroki skierowaliśmy do kantoru, gdzie wymieniliśmy pieniądze. Fajnie mieć przy sobie prawie milion rubli ;) Za te tysiące rubli zakupiliśmy bilet na nocny pociąg do Mińska. Oczywiście nie na ten najszybszy jadący w linii prostej przez Baranowicze, tylko taki jadący przez Pińsk, Luniniec i Baranowicze. Pozwoliło nam to się porządnie wyspać.
01.12.2011 Brześć |
Po zakupie biletu przyszedł czas na jedzenie. Na pierwszy głód poszedł blin, czyli naleśnik nadziewany mieszanką szynki i sera. Potem wylądowaliśmy w kolejowej knajpie gdzie do piwka zjedliśmy solankę i pielmieni.
Później nastąpiło zwiedzanie Brześcia. Punkt pierwszy - muzeum kolei. Oczywiście dotarliśmy tam o jakiejś dziwnej godzinie, w której nie miało być prawa czynne. A jednak udało się. Pilnujący go stróż bez problemu nas wpuścił, za co dostał później tysiąceee rubli ;) Szybko zakończyliśmy zwiedzanie, bo robiło się szaro i buro i udaliśmy się na zaliczanie sieci trolejbusowej. Na jednej z pętli znaleźliśmy supermarket co poskutkowało zakupami. Wbrew pozorom wybór towarów jest tam wydaje mi się większy niż w Polsce, szczególnie tyczy się to ryb i owoców morza. Po zakupach w dość szybkim tempie musieliśmy udać się na dworzec, bo zbliżała się godzina naszego odjazdu. Jak to zwykle z nami bywa (co będzie można przeczytać w innych relacjach) ledwo zdążyliśmy. Punktualnie o 20:34 wyjechaliśmy z Brześcia by o godzinie 6:08 zameldować się w Mińsku.
Pogoda nie rozpieszczała, ale co to dla nas. Pierwsze godziny spędziliśmy na dworcu fotografując pociągi (w końcu po to tam pojechaliśmy). Nikt nas nie zaczepiał i nie robił problemów, aczkolwiek ostatnio się to zmieniło. Na dworach i mostach obowiązuje bezwzględny zakaz fotografowania.
02.12.2011 Mińsk. ЧС4Т-440 z pociągiem Moskwa - Brześć |
02.12.2011 Mińsk. Aleja Niepodległości |
02.12.2011 Mińsk. Kościół św. Szymona i św. Heleny |
02.12.2011 Mińsk. Dom Rządu Republiki Białoruś |
02.12.2011 Mińsk. Pomnik Lenina przy pl. Niepodległości |
Natomiast koło stadionu Dynama Mińsk przy ulicy Komsomolskiej stoi pomnik Feliksa Dzierżyńskiego.
02.12.2011 Mińsk. Pomnik F.Dzierżyńskiego |
02.12.2011 Mińsk. Lokomotywownia Mińsk |
02.12.2011 Mińsk. Uniwersytet Pedagogiczny |
02.12.2011 Mińsk. Plac Październikowy |
03.12.2011 Witebsk. ТЭП60-0394 chwilę po przyjeździe do Witebska z pociągiem 620 relacji Lyntupy - Witebsk, z wagonami bezpośrednimi z Mińska |
03.12.2011 Witebsk. 2M62-1228 chwilę po przyprowadzeniu pociągu towarowego od strony Orszy |
03.12.2011 Witebsk. 2ТЭ10МK-2937 oczekuje na godzinę odjazdu z pociągiem towarowym do Daugavpils na Łotwie |
Przy wyjściu z dworca śmignął nam Ikarus ale brak znajomości miasta spowodował, że zawędrowaliśmy aż pod same więzienie, na szczęście nie trafiliśmy za kraty. Szybki powrót pod dworzec i decyzja o zjedzeniu obiadu w lokalnym barze zaraz naprzeciwko dworca, a potem podjęcie dalszych poszukiwań. Za jakieś 10 zł dwudaniowy obiadek. Mistrzostwo świata.
Po obiedzie wybraliśmy się w miasto, które niczym szczególnym się nie wyróżnia. Do tego była to sobota, więc wszystko pozamykane. Udało nam się znaleźć jakąś lokalną mordownię, gdzie za śmieszne pieniądze popijaliśmy sobie Bałtice i podziwialiśmy życie młodych Białorusinów. Ikarusy widzieliśmy tylko podczas wyjścia na papierosa ;) Koło 20 zmyliśmy się na dworzec, gdzie trzeba było zakupić bilety na nocny pociąg do Brześcia. Udało nam się za śmieszne pieniądze kupić miejsca w kupe po modernizacji. Jako naczelny śpioch uderzyłem w kimono i obudziłem się dopiero w Brześciu. Poniżej kilka fotek z Orszy, pamiątek po ZSRR.
03.12.2011 Orsza. Pomnik rewolucji październikowej |
03.12.2011 Orsza. Niech żyje Sawiecki Sajuz ! |
04.12.2011 Czeremcha. W oczekiwaniu na pociąg |
Ale było warto. Wyjazd pokazał, że nie taka Białoruś zła jak to ją pokazują w polskiej prasie i telewizji. Bardzo serdeczni ludzie, chętnie pomagający. Najbardziej uderzyła mnie jednak czystość. W Polsce w porównaniu do Białorusi mamy mega burdel.
-=
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz